Bierz motur!

Wczoraj brałem udział w trzeciej edycji wyścigu Motoironman, który jest połączeniem trzech dyscyplin: motocrossu, roweru górskiego i biegu przełajowego. Od początku mój start stał pod znakiem zapytania: strajk włoskich kolejarzy, awaria motocykla, brak odpowiedniego roweru. Jednak wbrew wszelkim przeciwnościom udało mi się dotrzeć do Radomia.

Wsiadłem na motor i zrobiłem obowiązkowe kółko zapoznawcze. Trasa nie za trudna, jednak bardzo sucha i piaszczysta - nie w moim typie, ale jechać trzeba. W pierwszej edycji udało mi się wygrać, więc i teraz nastawiałem się na dobry wynik. Po zjeździe z kółka zapoznawczego coś dziwnego zaczęło dziać się z moim motorem, jakby linka od sprzęgła była rozkręcona. Noc wcześniej mój motocykl był naprawiany (awaria skrzyni biegów), więc założyłem, że po prostu mechanik zapomniał wyregulować sprzęgło. Podjechałem do auta aby podciągnąć linkę. Podciągnąłem, naciskam sprzęgło, a tu trach! Klamka wpadła - diagnoza nie wymagała zbyt dużej wiedzy o mechanice: zerwana linka. Bez sprzęgła jazda jest praktycznie niemożliwa, ale zatargałem motor na start mając nadzieję, że jakoś to będzie.

Po drodze minąłem Marcela - obozowicza, który przyjeżdża na obozy ze swoim wujkiem, zajawkowiczem - Rafałem. Rafał jeździ motocross, downhill i enduro (rowerowe i motocyklowe), nurkuje, lata na lotni. Jednym słowem człowiek z pasją. Widziałem Rafała na liście startowej, ale pro forma spytałem Marcela czy Rafał będzie jechał. Na co ten odpowiedział mi, że nie wiadomo. Kilkadziesiąt minut wcześniej Rafał startował w konkurencji Family (każdy z członków rodziny robi inną konkurencję). Ok, pomyślałem, że podejdę zobaczę jaka jest sytuacja. A nuż Rafał zrezygnował ze startu z jakiegoś powodu i użyczy mi swojego motocykla. Znalazłem Rafała i widzę, że właśnie nakleja numery startowe na maszynę. Pytam go czy startuje, na co on mi odpowiada, że tak.
"No nic" pomyślałem i już tylko dla podzielenia się moją niedolą mówię Rafałowi, że właśnie zerwałem linkę sprzęgła w swoim moto. Wtedy stało się coś czego się totalnie nie spodziewałem. Rafał popatrzył na mnie i bez chwili zawahania oznajmił: "Bierz motur" (chodziło o to, że oferuje mi swój motocykl, a co się z tym nieuchronnie wiąże rezygnując z możliwości startu). Przez moment jeszcze próbowałem się wzbraniać, ale wizja jechania na sprawnym motorze była zbyt kusząca, a Rafał, chyba żeby mi oszczędzić wyrzutów sumienia powiedział, że mu się nie chce męczyć 🙂 Szybko przykleiłem swoje numery, zaprowadziłem motor do parku maszyn, zaniosłem rower i buty do biegania do strefy zmian i dosłownie na 15 sekund przed podniesieniem flagi stanąłem na lini startu.

14570586_1125740284170981_4746897713500256865_o

Foto: Darek Nowak  www.dfotosport.com

Wyścig nie poszedł po mojej myśli, skończyłem na trzeciej pozycji. Zbyt dużo stresu towarzyszyło temu startowi i wolałbym o nim szybko zapomnieć. Jednak ten dzień pozostanie w mojej pamięci na długo - a zwłaszcza słowa Rafała: "Bierz motur"
Nie wiem jak sam bym postąpił w takiej sytuacji. Na pewno decyzja nie byłaby łatwa. Jestem Rafowi mega wdzięczny i mimo, że nie startował to od tego dnia zawsze będzie dla mnie motoironmanem. Rafał, gdyby było więcej ludzi takich jak ty świat byłby piękny! Respect!

Komentarze zamknięte